sobota, 5 października 2013

Rozdział 5

Witam wszystkich i to z nowym rozdziałem Szelestu Liści! W końcu prawda? XD Mimo to jednak rozdział troszkę mi się nie udał i jest krótszy niż chciałam, ale w przyszłości to się nadrobi. No dobra nie owijając już w bawełnę, zapraszam do czytania i komentowania!



Szum wody roznosił się echem w jego umyślę, a woda powoli spływała po jego umięśnionym, jednakże bardzo zmęczonym ciele. Przesunął powoli na pienioną gąbką po swoim podrapanym torsie, by zaraz zjechać dłonią niżej i oprzeć głowę o lodowate kafelki. A może, gdyby tak znikł, to wszystko by się rozwiązało? I tak już nie miał nikogo, a parę osób byłoby zadowolonych z tego. Zadrżał delikatnie i dygocząc wyszedł mokry spod prysznica otwierając, szafkę nad umywalką. Sięgnął po pierwsze lepsze leki i wysypując na dłoń, przyłożył do ust z zamiarem połknięcia.
- Naruto, nie rób tego. -
Blondyn spojrzał na bruneta, który nie patrząc na to, iż będzie mokry, odepchnął jego dłoń i mocno przytulił do siebie.
- Nie rób tego Naruto. Nie jesteś sam.. masz mnie.. -
Brunet powoli przesunął wargami po jego szyi i docierając do ust cichutko wyszeptał.
- Kocham Cię, Naruto. -
- Sasuke... -
Sasuke uśmiechnął się czule i gdy miał już ucałować jego wargi ... nagle zadzwonił budzik. Naruto jęknął przeciągle otwierając leniwie oczy i wyłączając śmiercionośną machinę, podniósł się do siadu. Potarł powoli polik patrząc na wzory na oknie.
- Co to było..? -
Zamrugał powoli na wspomnienie snu.


Od paru dni ciągle śniły mu się takie sny. Tak jakby miał mało problemów, musiał mu się podobać jeszcze jego adwokat, który bądź co bądź, nie dawał mu znaków życia. Bo w sumie, po co by miał dawać? To miały być relacje takie jak maja normalni ludzie, jak pracownicy. A tamten pocałunek był głupim wybrykiem i to jeszcze ze strony bruneta! Blondyn westchnął gorzko do siebie i powoli zwlekając się z łóżka, skierował się do łazienki. Na domiar złego, okazało się, ze to on niby zdradzał Hinatę w orgiach gejowskich, a w akcie załamania, zaczął sypiać ze swoim przyjacielem z pracy. Katastrofa... Naruto oparł się o umywalkę i wpatrując w swoje mizerne odbicie w lustrze, zaczął rozmyślać czy aby na pewno kiedyś tego nie zrobił. Bo niby kiedy? Był może z parę razy w klubie.. Raz też z Gaarą przed jego ślubem. Ale nigdy nie pamiętał by zrobił coś takiego... Westchnął ponownie wsadzając szczoteczkę do buzi i mozolnie myjąc zęby.
Gdy ogarnął już siebie, wyszedł z łazienki wiążąc krawat, jak zwykle natrafił na Saia, który siedząc w kuchni czytał gazetę i czekał na niego. Zawsze tak było. Wracali z pracy, robili zakupy, kochali się, on wychodził, wracał rano, zabierał go do pracy i tak w kółko. Bez zbędnych słów czy gestów. Nie byli ze sobą, o nie. Wystarczył im sam seks.
Mruknął ciche "cześć" do przyjaciela i pijąc naszykowaną kawę, spakował jeszcze notatki.


- Ueeeh! - Głośny ziew rozniósł się po pustym już holu. Szczupły blondyn, rozwiązując swój krawat, szedł powoli korytarzem, kierując się do wyjścia. Tym razem wymigał się od zakupów z Saiem. nie miał na niego ochoty, wręcz marzył o tym by pobyć sam na sam ze sobą, choć trochę sie zrelaksować przed nadchodzącą rozprawą. Ziewnął kolejny raz, wychodząc z budynku i widząc pochmurne niebo, skierował się bez zastanowienia do parku.


Szedł powoli, już lekko zasypaną śniegiem drogą, wpatrując się w pracowników jakieś firmy, która zakładała jak zwykle w głównej alei parku lampki choinkowe na gałęzie drzew. Powolnymi krokami zbliżały się święta, najpiękniejszy okres, mimo iż u nich w Japonii owe święto nie miało jako tako znaczenia religijnego. Uśmiechnął się delikatnie na wspomnienie każdych świąt, gdzie trzymał w ramionach swoją ukochaną żonę, wręczając jej górę prezentów. Westchnął mimowolnie, przymykając na moment oczy. Będąc w pracy dostał pierwszą od długiego czasu wiadomość od Sasuke na temat rozwodu. Po świętach Bożonarodzeniowych w pierwszym tygodniu stycznia odbędzie się pierwsza rozprawa i miejmy nadzieję, ze ostatnia. Tak prawdę mówiąc, to zaczął się powoli przyzwyczajać do tego stanu, gdy jest sam. Czasami powracały akie myśli, ale wtedy miał przy sobie zapychacze - abo były to obrazy, albo praca, albo Sai. Tak to smutne, ze wykorzystywał swojego przyjaciela. Blondyn westchnął ponuro, idąc dalej, aż w końcu usiadł na jednej z ławek daleko od pracowników i przyglądał się ich mozolnej pracy.
Czasami się tak zastanawiał, czy tylko jego interesowało życie innych ludzi. Czy tylko on lubił przesiadywać na tej ławce wpatrując się w całującą leniwie parę, która leczyła tym jakieś spory, w gnającego mężczyznę, który spieszył się na obiad albo w młode dzieciaki, które lepiły bałwana. Zastanawiał się tak często, czy tylko on widzi w tym wszystkim piękno, które w każdym momencie chciałby uwiecznić farbą i pędzlem, tak, jak się to robi aparatem. Naruto schował dłonie do kieszeni płaszcza, wyciągając się zdrętwiały i zmarznięty na ławce. Zamknął po chwili oczy i zasnął.

Zmarszczył mimowolnie nos, gdy całe jego ciało przechodziły nieprzyjemne ciarki. Poruszył się zaraz delikatnie, czując ból w nogach i jęknął cicho.
- Nie ruszaj się.. -
Naruto otworzył leniwie oczy i spojrzał na właściciela owego niskiego i wibrującego głosu, który błąkał się po obcym mu mieszkaniu, co chwila rozpalając bardziej płomień w kominku.
- Co się stało..? -
- Zasnąłeś na ławce w parku.. w zimę. Brawo młotku. -
Naruto powoli podniósł się do siadu i spojrzał na Sasuke.
- Ale.. skąd.. jak.. -
- Wracałem ze sklepu i zobaczyłem grupkę ludzi, która próbowała Cie rozbudzić, ale na marne im to szło. Gdy zobaczyłem, ze to Ty, zabrałem Cię do siebie by rozgrzać. Choć gdybyś się jeszcze nie obudził to bym pojechał z Tobą do szpitala. -
Uzumaki uniósł mimowolnie brwi patrząc na Mężczyznę, który podając mu kubek z parującym napojem, usiadł na krawędzi kanapy, na której spał.
- Ile spałem..? -
- Hmm.. Nie wiem ile w parku ale tutaj z dwie godzinki -
Naruto przytaknął mozolnie i napił się łyka napoju.
- Śpij jeszcze..-
Brunet zabierając kubek, popchnął delikatnie Naruto na poduszki, a ten jak na zawołanie zasnął.

Pum... Pum... Pum...
Wpatrywał się w giętkie ciało młodej dziewczyny, która kołysząc się w ciche brzmienie to kolejnych uderzeń klawiszy fortepianu, stąpała delikatnie boso po posadce wielkiego salonu. Nie znał tego miejsca, pięknego, cichego i ciepłego ale jakże samotnego mimo tańczącej niewiasty. Nie znał tego miejsca, choć może raz go już widział? Nie wiedział.. ale czuł się tu dobrze, czuł się dobrze przy wielkim płonącym kominku. Przy puchatym dywanie i świecach na każdej szafce. Czuł sie dobrze w tym niewiadomym miejscu, nawet wtedy gdy śliczna tancereczka, bez twarzy, uciekła, pozostawiając po sobie pukiel granatowych włosów. Rozsiadł się mimowolnie na miękkiej kanapie, wpatrując w płomień gdy nagle dostrzegł gdzieś w kącie piękny czarny fortepian, skąd dochodziły dźwięki. Sam nie wiedział dlaczego, ale podniósł się, a w raz z jego ociężałymi krokami, gasły to kolejne świece i gdy podszedł już do instrumentu ziemia pod jego stopami zaczęła się zawalać. Zaczął uciekać, czym prędzej tym szybciej, ale czas, jego czas nagle stanął w miejscu, ciało mimowolnie zatrzymało się by zaraz spać w bezdenny dół.
Zerwał się gwałtownie drżąc mocno a z jego czoła spadła mokra, śmierdząca octem ścierka.
- Naruto? Stało się coś..? -
Blondyn spojrzał szeroko otwartymi oczami na bruneta, który siedząc na fotelu w ciemnym pokoju, czytał przy lampce książkę.
- Śniło Ci się coś..? -
- T..tak.. Jak.. spadam... - Blondyn otarł twarz dłońmi, drżąc. Chwilę później czuł jak Sasuke siada na kanapie dotykając jego czoła dłonią.
- Gorączka nadal nie spadła.. Jak się czujesz..? -
Naruto spojrzał zdziwiony na bruneta, marszcząc zaraz brwi.
- Um.. gorączka..? -
- Tak... Gdy zasnąłeś dostałeś gorączki. To pewne dlatego śnił Ci się koszmar. Pozwoliłem sobie zwolnic Cię z pracy na tydzień i póki co zostaniesz u mnie Młotku. -
Naruto powoli przytaknął i rozejrzał się kolejny raz po salonie, zatrzymując wzrok na tak mu znajomym kominku...
- Połóż się i prześpij jeszcze. Będę tutaj.. -
I znowu spał.

Mruknął cichutko przez sen by zaraz powoli się przeciągnąć na niewygodnej kanapie i otworzyć leniwie oczy, które tak go piekły. Nie wiedział ile spał i gdzie dokładnie był, ale było mu dobrze i ciepło, mimo choroby jaka go dopadła. No tak.. trzeba było więcej spać na zimnie. Przeciągnął się ponownie i wstając powoli, otulił się kocem i ruszył po mieszkaniu kierując się za dźwiękami dobiegających z jednego pomieszczenia, które okazało się być kuchnią. Blondyn spojrzał od razu na Uchihe, który robiąc śniadanie spojrzał na niego.
- O Naruto. Obudziłem Cię? -
- Uhm.. Nie, nie... Co się stało..? -
- Jesteś chory i będę Cię leczył przez tydzień, bo wiem, ze nikogo innego nie masz, a dobrze z Tobą nie jest. Masz, siadaj i jedz. Zaraz podam Ci leki. -
Naruto przytaknął delikatnie i usiadł posłusznie na krześle przy stole. Spojrzał na kanapki i zaczął powoli je jeść.
- Gdzie jesteśmy? -
- U mnie w domu. Juz Ci mówiłem, nie pamiętasz? -
Uzumaki pokręcił jedynie głową, jedząc cały czas. Po chwili dosiadł się do niego Sasuke, który jedząc swoje kanapki, przyglądał się uważnie jego osobie.
- Jestem gdzieś brudny? -
- Nie, ale nie wyglądasz najlepiej. Chciałem Cię przeprosić. -
- Mnie? Niby za co? -
Blondyn odsunął od siebie talerz z jedna kanapką, której już nie mógł i otulając się szczelniej kocem spojrzał uważnie na adwokata, który wstrzymał się z konsumowaniem.
-Za tę akcję pod kancelarią. Jednak mimo to muszę Cię zapytać. Czy to wszystko co tam było pokazane, miało miejsce albo czy mogło się stać? -
Blondyn westchnął gorzko poprawiając na sobie koc.
- Nie wiem... Mogę sobie rękę uciąć, ze nigdy ale to nigdy przenigdy nie zdradziłem z własnej woli Hinaty... Chyba, ze ktoś wykorzystał moje pijaństwo. Ale niby kto?! -
- Mhm... Weź leki i mykaj do łóżka -
Uniósł mimowolnie jedną brew, wpatrując się w Sasuke, który na nowo zaczął krążyć po kuchni.
- Tylko "mhm" masz mi do powiedzenia? -
- A co mam Ci powiedzieć? Sam nie wiesz co się stało, a ja jestem adwokatem i dowiem się więcej. Za tydzień są święta  czas nas goni, ty sobie pochorujesz a ja się czegoś dowiem.-
- Ufasz mi na nowo? -
- Majaczysz już od tej gorączki. Idź do salonu. -
Blondyn westchnął jedynie i poszedł do salonu, który teraz już pamiętał ze snu.

4 komentarze:

  1. Nie powiem, trochę mało się dzieje, ale.. Coś tam między nimi ískrzy i to się czuje :)

    Fajny, lekki rozdzialik, choć jak już wspomniałam, za dużo nie wnosi do akcji :)

    A co do Sai'a.. Nie uważasz, że jest dużo bardziej znośnym, od kiedy ukazuje emocje w mandze? :d

    Pozdrawiam, życzę weny i liczę na szybką kontynuację :)
    Inata-chan

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasami musi być lekki rozdzialik XD Nie no, powie szczerze, że chciałam rozpocząć jakoś lekko to co mam w głowie i nie powiem idzie dobrze. Kolejne rozdziały juz się piszą, bo przyszła wena.
      ja ogólnie do Saia nigdy nic nie miałam, naprawdę. Jego sztywne i sztuczne zachowanie w jakiś sposób miało swój urok i było częścią wszystkiego.

      Usuń
  2. podoba mi się choć jest moim skromnym zdaniem za dużo słodyczy, chodzi mi że sasuke powinien być bardziej zimnym draniem a nie rozkapryszoną nastolatką tak samo naruto. Ale mimo tego wczułam się :P

    Sakurcia

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej,
    no dobra... opowiadanie bardzo mi się podoba.... no czegoś takiego bym się nie spodziewała po Hinacie... jak to się mówi „cicha woda brzegi rwie”..... Sasuke, Sasuke.... najpierw tak miło jest między nim a Naruto, a później zupełnie co innego, jak tylko zobaczył te zdjęcia.... to na pewno fotomontaż.... mam mieszane uczucia co do Sai'a mam dziwne wrażenie, ze on może pomagać Hinacie.... mam nadzieję, że ją uda się „wydymać”, bo ją tylko kasa interesowała i interesuje wciąż.... oby Itachi przejrzał na oczy jakie z niej ziółko jest.... Haha Naruto zasypia na ławce w parku, a tu pojawia się Sasuke....
    Udało mi się droga autorko nadrobić już wszystkie zaległości tutaj, więc będę na bieżąco... i cóż przy każdym tekście naskrobałam parę słów.. ale ogólnie mówię, wszystkie teksty bardzo mi się podobały....
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń

Archiwum bloga