niedziela, 3 marca 2013

Rozdział 2

 ... o 13 w sobotę, na tokijskim metrze. Tak było zaplanowane...

 Założyłem dżinsowe spodnie, zwykłe trampki oraz pomarańczową koszulkę ze zwykłym
nadrukiem. Nie musiałem wyglądać pięknie i tak musiałem założyć na to zimową kurtkę oraz
szalik, była mimo wszystko zima. Cieszyłem się, że nie ma rodziców w domu, musiałbym
powiedzieć,  gdzie idę, a co miałem powiedzieć? Umówiłem się z nieznajomym mi chłopakiem,
który jest moim partnerem? Mam 13 lat i uważam się za wielkiego geja! ... Już widzę
podeszwę ojca na mojej twarzy.

 Przeczesałem palcami włosy i czym prędzej zwinąłem się z domu kierując w umówione
miejsce. Cały dygotałem, bałem się, że nieznajomy będzie starym prykiem który mnie
zgwałci, a jak nie, to będzie to dużo starszy chłopak, który będzie liczył na coś
poważnego albo nie będzie liczył na nic i mnie wyśmieje. Albo w ogóle nie przyjedzie...
Na dodatek, co miałem powiedzieć rodzicom? Wszystko tak bardzo mi ciążyło, nie potrafiłem
kłamać, a mimo to musiałem. Choć nie, nie musiałem,  chciałem. Ciekawość ,mimo
konsekwencji i gryzącego sumienia, była silniejsza.

Punkt  13 byłem już na miejscu. Serce waliło mi jak oszalałe, ale czemu się dziwić? Po co
w to brnąłem? Sam nie wiem, ale odwrotu już nie było. Nie było w momencie, gdy ktoś
delikatnie położył dłoń na moim ramieniu, szepcząc cicho do ucha moje imię. Wystraszony,
aż podskoczyłem, czując dłoń chłopaka. Serce mi zamarło i przestraszony odwróciłem się.
- Cześć, Młotku - spojrzałem na niego, jak na przybysza z kosmosu i chyba mój wzrok mówił
wszystko, o czym myślałem, bo wysoki brunet  z przydługą grzywką, która ciągle wchodziła
mu w onyksowe oczy, zrozumiał, że mnie przeraził. Zaraz wygiął wąskie usta w szyderczym
uśmiechu, wsuwając dłonie do kieszeni czarnych spodni.
- Jesteś gorszy niż baba, Młocie - prychnął głośno podirytowany, ale zarazem rozbawiony i
łapiąc mnie nagle za dłoń, zaczął powoli gdzieś ciągnąć. Uniosłem wzrok jeszcze bardziej
przerażony. Nie dość, że bezczelnie się witał, to jeszcze teraz gdzieś ciągnął. Wyrwałem
nagle dłoń, co widocznie zaskoczyło przybysza i od razu warknąłem.
 - Draniu! Może byś się przywitał kulturalniej! Potem spokojnie nawiązał jakikolwiek
kontakt! A… dopiero potem brnął do... czegoś…! - Spojrzałem speszony w bok, mimowolnie się
rumieniąc, jednak zaraz prychnąłem, idąc przed siebie. Brunet w tym czasie stał
niewzruszony, jedynie wpatrywał się we mnie rozbawiony.
- Skoro już Ci tak zależy na tej "rozmowie", to się zatrzymaj, usiądź na ławce i zacznijmy
gadać. Mamy tylko godzinę, bo zaraz Itachi wróci - wzruszył spokojnie ramionami.
No tak, sam by nie przyjechał. Wzdychając  głośno, naburmuszony usiadłem na ławce, a zaraz
po chwili i on się dosiadł, nic nie mówiąc, jedynie patrząc  przed siebie.
I tak minęła nam godzina. Przez cały czas żaden z nas się nie odezwał; on zajęty był
swoimi myślami, ja za bardzo się bałem. Jedynie, co pewien czas dokuczaliśmy sobie
krótkimi słowami, komentując  to, co się działo.
- I tyle z twojego spotkania, Uchiha. Zamiast spotkać  się ze znajomymi,  przesiedziałem z
Tobą godzinę, milcząc. Też mi zabawa! – Z głośnym prychnięciem, rozsiadłem się jak
najwygodniej na ławce, co mój towarzysz skomentował prychnięciem.
 Zaraz jednak się podniósł, widząc  swojego starszego brata, dzięki czemu zwalił mnie
także z ławki.
- Ej! Mógłbyś się opa... - Otworzyłem szeroko oczy, gdy mój monolog został przerwany przez
pocałunek. Sasuke jednak zaraz się odsunął i mówiąc krótkie "miło było" ulotnił się wraz z
bratem. A ja, jak ten kretyn siedziałem na brudnej podłodze metra nie rozumiejąc, co się
przed chwilą wydarzyło.

 Po długim rozmyślaniu, w końcu wróciłem do domu i sam sobie rozpętałem piekło. Moja
matka, Kushina, o diabelnie czerwonych włosach, które idealnie opisywały jej charakter,
stanęła w kuchni i gotowała pyszny obiad. Ojca, Minato, nie było. I chyba na szczęście, 
bo na pytanie mamy "Gdzie synku byłeś?" zacząłem płakać i mówić o wszystkim, o fikcji, o
związku gejowskim, o spotkaniu... Pocałunku. Moja mama była tolerancyjna, ale tylko wobec
innych. Nie dla własnego syna. Tak więc, wszystko skończyło się na wielkim krzyku, karze i
nakazowi, by to wszystko zakończyć. Na drugi dzień, posłusznie bez wyjaśnień, pożegnałem
się z Sasuke i tyle z tej bajki.

 Kolejne lata mijały powoli. Miałem dziewczyny, mama zapomniała o tym wszystkim. Ojciec o
niczym nie wiedział. Jednak ja, mimo pójścia już do gimnazjum, nie potrafiłem o tym, co
było zapomnieć.
 Po długim namyśle, wróciłem na tą ukochaną stronę, założyłem konto i zacząłem
poszukiwania, jednak nie dziewczyny...  a chłopaka. Miałem  już 15 lat i byłem w drugiej
klasie gimnazjum. Byłem też bardziej pewny czego potrzebuję. Mimo, że wtedy miałem
prawdziwych przyjaciół i tak chciałem czegoś więcej, takiego jednego bruneta, który by
całował mnie ciągle i dokuczał.

 Po paru dniach spędzonych na poszukiwania. Odnalazłem to, czego niekoniecznie szukałem.

6 komentarzy:

  1. Świetny rozdział. :3

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja jestem entuzjastką tej opowieści i bardzo żałuję, że zawiesiłaś to opowiadanie :(

    Mam słabość do takich spotkań przez internet i w ogóle. Ten pocałunek - rywali, treściwy, mówiący wiele.

    Błagam, pisz chociażby przez wzgląd na mnie :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miało być szybki , treściwy :d

      wina telefonu i jego T9

      Usuń
  3. Przeszukujac internet trafiłam do cb na bloga. Pardzo fajnie sie zapowiada więc zamerzam dalej czytac. :)
    Pozdrawiam Miyabi

    OdpowiedzUsuń

Archiwum bloga