niedziela, 16 czerwca 2013

Rozdział 2

Tadam! O to jestem i to na dodatek z nowym rozdziałem, a nawet dwoma rozdziałami Szelestu Liści! Prawdę mówiąc nie wiem jak to wyszło, moja bet nadal ma "wolne", więc sami to oceńcie.
Bardzo dziękuje za ostatnie komentarze, jejku tyle was się tu pojawiło! *q* Dziękuję, naprawdę :3
Zapraszam do czytania i dalszego komentowania.



Sasuke wpatrywał się w zawstydzoną brunetkę, która stała przed nim, próbując wyglądać na
rozluźnioną. To był dla niego niemały szok, widząc żonę, niedługą byłą, swojego klienta,
klienta, który świata nie widział poza tą kobietą, która... tak bardzo szybko znalazła
sobie nowego szaleńca. W sumie, dla niego lepiej, taki obrót spraw doprowadzi do tego, iż
pozna przeciwnika i zbierze jakieś informacje. Młodszy Uchiha uśmiechną się elegancko i ujął
delikatnie dłoń kobiety całując ją.
- Miło mi Cię poznać. Sasuke, młodszy brat Itachiego -
Kobieta zarumieniła się jeszcze mocniej na ten gest, jednak zaraz się opanowując
uśmiechnęła delikatnie powoli zabierając dłoń.
- Mnie także miło. Itachi dużo mi o Tobie opowiadał. -
- Doprawdy? Ciekawy jestem co takiego opowiadał. -
Starszy brat zaśmiał się głośno i objął ramieniem dziewczynę, siadając z nią na kanapie.
Sasuke, odkładając aktówkę, usiadł w fotelu przyglądając się parze. Pomyśleć, ze taka
niewinna osóbka, a taki szatan w niej tkwi. Uchiha zaśmiał się od nosem, odcinając się od
opowieści Itachiego o młodszym bracie. Był ciekawy jak zareaguje blondyn na wieść, iż jego
starszy brat jest z jego ukochaną. Prawdę mówiąc, to było mu trochę żal Uzumakiego. Biorąc
pod uwagę jak wszystko przeżywał. Westchnął głośno, a z jego myśli wyrwał go głos brat.
-Sasuke! Sasuke!! Wróć na Ziemie. -
Młodszy uniósł brwi patrząc na parę.


- Słucham -
- Hinata sie Ciebie pytała czy poprowadzisz jej sprawę o rozwód. Mąż, niestety przyłapał
ją na zdradzie, ale należało się skurwysynowi. Zapracowany pedał pieprzył się w jakiś
klubach z gejuchami, a potem wracał do domu i szantażował albo szarpał Słoneczkiem. -
Itachi ucałował czoło brunetki, która zakryła wargi dłonią, by zakryć, iz zbiera się jej na
płacz. Adwokat uniósł zaskoczony brwi słysząc te słowa. Czyżby Naruto.. Nie. Może i znał
go niedługo ale nigdy by nie pomyślał... Chyba, ze jest psychiczny.
- A masz jakieś na to dowody? -
-T..Tak.. mam zdjęcia z.. z.. jego.. orgii.. i.. -
Uchiha otworzył szerzej oczy patrząc na plącząca dziewczynę. Zacisnął zaraz dłoń na kolanie
nachylając się do przodu. Czegoś takiego się nie spodziewał.
- I? -
- I zdjęcia z jednego pobicia. ten gostek potem zniknął na tydzień, niby wyjechał do
rodziny, a podobno jej nie ma. Na szczęście poznałem się z Hinatą pół roku temu w barze i
jakoś jej pomogłem z tego wyjść. -
Sasuke spojrzał na brata przygryzając na moment wargę.
- To z Tobą wtedy zdradziła? -
- Tak. To jak, zajmiesz się tym? -
Starsza kopia Sasuke pogładziła płacząca dziewczynę po włosach, tuląc ją mocno do siebie.
Sasuke milczał przez dłuzszy czas, jednak zaraz wstał słysząc telefon.
- Nie, niestety. Juz zajmuje się jedną sprawą i niedbałym rady. Wybaczcie, odbiorę. -
Uchiha ruszył w kierunku telefonu i odbierając udał się do kuchni, zerkając jeszcze na
brata. Będzie musiał porozmawiać z Naruto, a w najgorszym wypadku załatwić detektywa bo
zapewne blondas nic nie powie. Westchnął gorzko, a słysząc skrzeczący głos w telefonie wydał
z siebie jęk bezradności .
- Karin, czego ode mnie chcesz? -
- Ooh! Sasuke-kun! Twoja mama do mnie dzwoniła, że w środę jest obiad rodzinny, podobno
Itachi znalazł sobie kogoś. -
- Ah.. tak, tak.. Właśnie ją poznałem. -
- I jaka ona jest? -
- Hm... Cicha woda brzegi rwie. Ubierz sie ładnie, nałóż troche tapety na twarz i nie
piszcz tak przy rodzicach. Będę o 15 u Ciebie, zaraz po podpisaniu dokumentów rozwodowych
przez klienta. -
- Nie musisz byc taki nie miły Sasuke-kun.. Będę czekać. Pa -
- Cześć. -
Sasuke odłożył telefon i spojrzał na okno wzdychając. Że też rodzice musieli wybrać u
przyszłą żonę. Karin była.. Była ładna, to prawda i inteligentna też. Ale miała w sobie coś
co odrzucało Sasuke od niej, a mianowicie obsesje na jego punkcie. Przeczesał powoli palcami
włosy. Jakby nie mógł sobie sam wybrać żony. Wstawił wodę na herbatę słysząc zaraz głos
swojego brata
- Braciszku, my się już zbieramy. Chcieliśmy wpaść jeszcze do marketu. -
Młodszy spojrzał na swoją kopię, która szczerzyła się głupi do sera. Pokręcił lekko głową
zraz przytakując.
- W porządku. -
Ruszył powoli za bratem, który cały czas nawijał o bzdetach. W końcu ujął dłoń swojej
dziewczyny i żegnając się wyszli. Sasuke patrząc jeszcze za parą, przygryzł na moment wargę, by
zaraz zamknąć drzwi i westchnąć głośno.
- Muszę porozmawiać z Naruto.. -


Pii pii pii ! Pii pii pii !
Szczupła dłoń wysunęła się spod kołdry, a zaraz za nią rozczochrana blond czupryna,
zakrywająca zaspane oczy. Blondyn uderzył mocno dłonią w budzik, który w magiczny sposób
sie uciszył i powoli się przewracając na bok, spojrzał na zegarek. 6. 20. Za godzinę
powinien być już w pracy i uśmiechając się niczym kretyn, prawić morały młodzieży by się
nie poddawali, ze egzaminy nie są takie złe i dadzą sobie radę. Zamiauczał głośno wyciągając
się i powoli zaczął zbierać z łóżka, drapiąc po karku. Chyba zaczynał się powoli do tego
przyzwyczajać. Do tej pustki w łóżku, do tej ciszy w mieszkaniu. Koszmary nękały juz go
coraz zadziej. Moze nie jest aż tak źle? Uśmiechnął się do siebie sztucznie, nie wierząc we
własne słowa. Podniósł się powoli i kierując do kuchni, zgarnął po drodze telefon, który
zaczął wibrować na stole.
- Słucham..? -
Mruknął zaspany, wstawiając wodę i trzymając telefon przy uchu zaczął szykować sobie
kanapki do pracy.
- To ja Sasuke. papiery już są gotowe, w środę o 14 chciałbym byśmy się spotkali wszyscy i
podpisali je. -
- Dzwonisz do mnie o tej godzinie tylko po to by mi to powiedzieć? -
Blondyn jęknął głośno wyłączając zaraz wodę i zalewając kawę.
- Nie, jest jeszcze coś -
Naruto wywrócił oczami, włączając na głośno mówiący by móc spokojnie spakować książki
sprawdziany, rysunki uczniów i jedzenie.
- A wiec? -
- O której kończysz dziś pracę? -
- O 14:20, ale potem szkolny zespół muzyczny na próbę i muszę na niej być, a co?
- To przyjadę po Ciebie, musimy porozmawiać. -
Blondyn spojrzał zdziwiony na telefon.
- Niibyy oo czyym? -
- To nie na telefon, będę o 14: 30, cześć. -
- A..ale Sasu.. No rozłączył się kretyn. -
Uzumaki westchnął i zerknął na zegarek. 6:49 . Przeciągnął się i ruszył szybko do łazienki
gdzie wziął szybki prysznic. Ubrał się i zabierając torbę wybiegł szybko z domu zmykając
pospiesznie drzwi. By kupić ten dom, musiał sprzedać swoje auto , więc teraz musiał jeździć
metrem przez co się spóźniał. Nawet kawy nie zdążył wypić. Tym razem nie było inaczej i wpadł do szkoły wraz z dzwonek wpadając od razu na kolegę z pracy.
- Oh, Sai, przepraszam Cię! -
Blondyn uśmiechnął się szeroko, na co wysoki i szczupły brunet zaśmiał się. Dobrze
wiedział, ze Uzumaki udaje, ale co miał mu powiedzieć.
- Znowu spóźniony. uważaj lepiej, bo Tsunade zaraz przestanie być miła i Cie wywali. -
Brunet zaśmiał się idąc powoli z błękitnookim do pokoju nauczycielskiego
- Ee tam, babunia Tsunade za bardzo mnie kocha, by wywalić. W dodatku, gdzie znajdzie
drugiego nauczyciel takiego jak ja? -
Zaśmiał się rozbierając.
- Hm.. poczekaj... Wszędzie? -
Blondyn otworzył zaskoczony usta i zaraz robiąc wściekłą minę uderzył kolegę w ramię.
- Kretyn! -
- Nie denerwuj się, nie denerwuj. -
Brunet wziął swój kubek i idąc obok blondyna ruszyli obj do swoich sal.
- Gaara pytał sie o Ciebie. -
- Czego chciał? -
- A czego może chcieć przyjaciel? Pytał się jak się czujesz, jak rozwód, czy w ogóle
żyjesz. -
- Ha ha, zabawne. -
- Długo będziesz się obrażał? -
Brunet zatrzymał się przed swoją salą, ale blondyn nie raczył nawet na niego spojrzeć.
- Wystarczająco długo -
Burknął głośno wchodząc z szerokim uśmiechem do sali, w której miał wykłady ze swoja klasą.


- Dobra został nam 10 minut, wiec na koniec zajęć, może ktoś mi powie, co Zdzisław Beksiński
starał się ukazać w swoich obrazach? -
Blondyn rozejrzał się po klasie, która nawet go nie słuchała zajęta swoimi rozmowami. Nie
lubił tej klasy, była to niby najlepsza klasa w szkole, która zawsze u niego ledwo
wyciągała oceny na 3. Nie potrafił zrozumieć podciągania uczniom ocen, z powodu nazwiska.
Zawsze uważał, ze trzeba na to zapracować.I choć udupiał ową klasę ocenami te i tak nie
miały dla nich większego znaczenia - historia sztuki nie wliczała się im do roku.
Westchnął znudzony.
- Haaalooo! Może ktoś łaskawie mi odpowie? -
- Beksiński w swoich pracach ukazywał swoje lęki, pasje oraz fobie, jednak mimo to uważał je
za wolne wytwory jego dłoni. Dlatego też nie nazywał swoich obrazów, wolał by odbiorca,
miał swoje własne wyobrażenie na temat danej pracy i widział w niej to co chciał widzieć.
Nie potrafił też mówiąc o swoich obrazach, były one jakby zamknięte w jego świecie, w
którym tylko on znał odpowiedź. -
W klasie zapada cisza, a wszyscy skierowali swój wzrok na przystojnego bruneta, który
opierając się o framugę drzwi, wpatrywał się tajemniczy w profesora sztuki. Blondyn uniósł
zaskoczony brwi.
- Sasuke? -
Po klasie rozniosły się ciche westchnięcia uczennic. Blondyn spojrzał z politowaniem na
młodzież.
- Eh, nawet adwokat wie więcej od was. Dobra spakujcie się i możecie iść. -
Uczniowie gwałtownie się ruszyli i szybko pakując wyszli od razu z sali. Blondyn zaśmiał
się widząc jak parę dziewczyn zaczepiło Uchihe podając mu swój numer telefonu. Pokręcił
rozbawiony głową wyłączając rzutnik oraz laptopa.
- Nachalne masz te uczennice i słaby autorytet. -
- To rozpieszczone dzieciaki bogatych rodziców. W dodatku historia sztuki nie wlicza im się
do ocen. Chodzą tylko po to by pokazać się wśród znajomych że mają jakąś tam klasę. -
- Rozumiem. -
- Miałeś być później. -
- Wiem, ale nie dawało mi to spokoju.-
- Co niby? -
Blondyn pozamykał okna w sali i biorąc kubek oraz torbę ruszył powoli na korytarz.
- Twoja żona umawia się z moim starszym bratem i wczoraj byli u mnie w domu. -
Naruto zatrzymał się gwałtownie i odwrócił się szybo w stronę bruneta.
- S.. Słucham..? -
- Powiedziała, ze zdradzałeś ją i pobiłeś -
Profesor patrzył się zszokowany na adwokata zaraz jednak kręcąc głowa i śmiejąc się.
- Błagam Uchiha. Przestań pieprzyć głupoty. Nie wymyślaj już sobie Hinata nigdy by czegoś
takiego nie powiedziała. NIGDY! Mogła zdradzić, ale nie.. Nie wymyślać! -
Blondyn ruszył szybko przed siebie z każda chwilą przyspieszając coraz bardziej przez co
brunet musiał go wręcz gonić.
- Naruto, wiem, ze Ci ciężko uwierzyć, ale to prawda. Dlatego chciałem Cie zapytać, czy to
zrobiłeś. Czy chodziłeś do klubów gejowskich i czy ją po.. -
- KLUBÓW GEJOWSKICH?! CZY CIEBIE TOTALNIE POPIERDOLIŁO?! -
Wszyscy zebrani na korytarzu spojrzeli na profesora i zaczęli cicho się śmiać. Blondyn
widząc to zagryzł wargę i zaraz wysyczał.
- Coś Ty nawymyślał. Żądam zmiany adwokata, nie chcę mieć takiego idioty -
- Tylko ten idiota, Młocie, może więcej wskórać. -
- Nie jestem młotem Uchiha. -
Blondyn warknął głośno kierując się do sali muzycznej a za nim jak cień brunet.
- Wrraa, jesteś pierwszą osobą, która tak wyprowadza mnie z równowagi, Uzumaki. Nie
potrafisz zrozumieć, ze ta cichutka Ukochana żonuśka,  nie dość ze Cie zdradzała to na
dodatek wymyśla jakieś głupoty? Kto wie, czy nie ma czegoś w zanadrzu. Ale by mieć
pewność, pytam sie Ciebie czy to prawda. -
-Oczywiście, ze nie!  I nie rozumiem w ogóle o co ona by miała coś takiego robić! -
- Naruto, jesteś bogaty, prawda? -
Blondyn spojrzał na bruneta i kręcąc głową wszedł do sali.
- Mam zajęcia, nie przeszkadzaj. -

Młody Uchiha, siedział przed salą już od dobrej godziny skąd cały czas dobiegał głos
blondyna, który poprawił grających uczniów. Od godziny starali sie zagrać utwór Shine On
You Crazy Dimond Pink Floydów, ale nic z tego nie wychodziło. W końcu blondyn krzyknął, ze
na dzisiaj koniec a wraz z tymi słowami, blond czupryna wyłoniła się z sali.
- A Ty jeszcze tutaj? -
Sasuke wstał powoli, wsuwając dłonie do kieszeni czarnego płaszcza.
- Chodźmy do kawiarni.. -

2 komentarze:

  1. Więcej, więcej, więcej!

    Ja nie wiem jak Ty to robisz, ale z rozdziału na rozdział, czuje coraz większy niedosyt :)

    Starymi podobają mi się dialogi, a także to, że Naruto tak wierzy w swoją żonę. Niechże się już caluja, no ;) boskie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja zaraz nie wyrobie :/ miało być strasznie podobają mi się dialogi :3

      Usuń

Archiwum bloga