niedziela, 16 czerwca 2013

Rozdział 3

Dwa rozdziały jednego dnia! Szaleństwo :3 Choć teraz jak na to patrze, to widzę, ze są krótkie .-. Poprawię się w przyszłości, na pewno.
Zapraszam do komentowania




Brunet wpatrywał się w ciszy w blondyna, który jadł powoli migdały łuskane, mieszając w tym
czasie łyżeczką kawę. Siedzieli już od 15 minut w kawiarni i prócz tego, ze Naruto lubi
migdały nie dowiedział się nic więcej.
- A więc...? A co chodzi. -
Uzumaki spojrzał na bruneta, pochłaniając go swoimi czystymi jak letnie niebo tęczówkami i
oblizał powoli wargi, na co mimowolnie brunet zareagował stukaniem nerwowo palcami. Sam nie
wiedział czemu tak się stało. Blondyn wyglądał w sumie jak dziewczyna, był szczupły, nie za
wysoki, miał duże błękitne oczy, śniada cerę i jasne blond włosy gdyby go nie znał i nie
wiedział o płci może i by się umówił.. Sasuke prychnął nagle, śmiejąc się pod nosem co
zwróciło uwagę obiektu, w który tak się wpatrywał.
- Z czego się śmiejesz, ubrudziłem się?
- Nie, nie. To jak opowiesz mi? -
- Ech.. - Blondyn zamieszał ponownie w filiżance i napił się. - Moi rodzice miel swoja firmę
przekazywaną z pokolenia na pokolenie, dlatego też moja rodzina zbijała dużo pieniędzy.
Jednak mój ojciec wpadł w jakieś tarapaty, był kryzys, ojciec naciągnął długów u
niewłaściwych osób. Miałem wtedy 6 lat, rodzice wyjechali w sprawie służbowej i niestety
nie wrócili. -
Blondyn zamilkł na moment, a brunet powoli sięgnął po filiżankę czekając.
- Przez te lata wychowywał mnie mój chrzestny wraz ze swoją przyjaciółką, która aktualnie
dała mi pracę. Nie układało nam się dobrze, żyliśmy z dnia na dzień, ja spełniałem swoje
marzenia. W 18 urodziny dowiedziałem się, ze rodzice gdy zaczął sie kryzys, przepisali na
mnie spadek o dużej kwocie. Plotka szybko się rozeszła, ja zacząłem korzystać z życia i
wtedy pojawiła sie Hinata. -
- Widziała o spadku? -
- Tak, ale nigdy bym nie pomyślał, ze o to jej może chodzić. Zawsze była taka niewinna, a
ja.. -
Brunet uniósł brwi ku górze.
- A Ty? -


- A ja .. byłem załamany. Lubiłem bawić się życiem jednak przeholowałem. Nie zauważyłem
choroby chrzestnego za bardzo zajęty imprezami i spaniem z każdym.-
- Z każdym? Wiec Hinata mimo wszystko ma powody by osadzać Cie o homoseksualizm? -
Blondyn spojrzał w bok zaraz się śmiejąc i pijąc kawę. Wyprostował sie na krześle patrząc
głupkowato na bruneta.
- Nie wiem Uchiha jak na to patrzysz, ale tak, spałem z mężczyzna. Z jednym nawet byłem i
to był Gaara.-
- Ten Twój przyjaciel, co Cie do nie zgłosił? -
- Tak. Ale szybko zdaliśmy sobie sprawę ze to nie to, on Kocha Sakurę, ja Hinatę.
Pieniądze, które dostałem w spadku są w banku już nienaruszone, żyliśmy z Hinatą na tym co
zarobiłem, często się o to wściekała.. Ale żeby.. -
Blondyn westchnął głucho nachylając się nad filiżanką i patrząc na kawę na dnie, sunął
powoli palcami po talerzyku.
- Spadek nie jest przepisany na Hinatę, za to miał być na nasze dzieci, albo w razie
wypadku... -
- Rozumiem. -
Brunet wpatrywał się przez dłuzszy czas w Naruto i zaraz przeczesując grzywkę chrząknął
cicho
- Pobiłeś ja? -
- Nigdy w życiu! Nawet ręki bym na nią nie podniósł. Chciałem z Hinata wyjechać w góry,
miałem plan by właśnie zająć się.. ze tak powiem spłodzeniem potomka. -
Zaśmiał się głupkowato oblizując wargi by uspokoić się przed płaczem
- Jednak nie mogłem. Tsunade kazała mi wyjechać z klasa na wycieczkę. -
- Czekaj. Z klasa na wycieczkę? Z Tego co wiem, to podobno ją pobiłeś i uciekłeś do
rodziny.-
- Do rodziny której nie mam tak? Gdy wróciłem Hinata miała złamaną nogę i była poobijana.
Powiedziała mi, ze spadła ze schodów. Ale ja jej nie pobiłem! Przysięgam! -
Brunet westchnął cicho patrząc na blondyna.
- Spokojnie. Zaraz wrócę. -
Sasuke wstał do stolika i podszedł do lady, gdzie kupił dwie czekoladowe babeczki z dżemem
wiśniowym. Czkając na zamówienie, wpatrywał się w zgarbione plecy swojego klienta. Pomyśleć,
że w pracy i na ulicy udaje takiego szczęśliwego a tak naprawdę cierpi. Sam także nie miał
sielanki, zawsze był porównywany do starszego brata, nawet gdy zyskał więcej od niego.
Jego ojciec nigdy na niego nie patrzył, to chyba przez to był taki oziębły i chyba dzięki
temu był dobrym adwokatem. Jednak to w żaden sposób nie równało się z tym co przeszedł
Uzumaki. Śmierć rodziców, bieda, choroba chrzestnego, zakłamane małżeństwo, a teraz to.
Uchiha wziął dwie babeczki i ruszył do stolika gdzie podał jedno ciastko blondynowi, który
znowu objadł się migdałami.
- Proszę.. -
Profesor sztuki spojrzał zaskoczony na babeczkę.
- U..Uh.. Nie musiałeś. Czekaj ile muszę Ci oddać? -
- Głupi jesteś. To prezent, może to jakoś Cię pocieszy. -
Blondyn uniósł zdziwiony brwi jednak zaraz zaczął sie wrednie uśmiechać.
- Co Uchiha, lubisz mnie? Niby taki zimny, a do mnie z ciasteczkiem biegniesz. -
- Chciałabyś Młotku. -
- Nie jestem Młotkiem Draniu! -
Brunet pokręcił głową widząc naburmuszonego blondyna, który widząc jego minę zaczął się
głośno śmiać. Prawdę mówiąc Sasuke sam nie wiedział czemu tak się zachowuje, wiedział
jedynie że przy tym kretynie może pokazać trochę siebie, mimo ze znali się niedługo. Nie
wiedział czemu tak bardzo mu zależało na wyjaśnieniu tej sprawy, wiedział jedynie, ze chce
słuchać dalej głupot Uzumakiego.

Po dwóch godzinach, mężczyźni wstali od stolika i płacąc każdy za siebie, wyszli. Sasuke
widział, że jego klientowi poprawił się humor. Widział też, ze jego szeroki ale piękny
uśmiech rozsyła magie wokół i nawet zimowy wieczór nie był dla nikogo już taki straszny.
- Moze Cię odwieźć? -
- Nie, nie, nie trzeba. Dam sobie radę. -
Naruto zaśmiał się głośno i ruszył przed siebie, jednak tak szybko jak ruszył, tak szybko
wylądował na zlodowaciałej ziemi.
- Aua... -
Uchiha zaczął się głośno śmiać widząc tę komiczna scenę. Blondyn chcąc pokazać swoja
wytrwałość nie zauważył zamarzniętej kałuży i wywinął pięknego orła lądując w zaspie śniegu.
- I z czego rżysz Uchiha?! -
- Gdybyś widział swój lot! -
Sasuke oparł się dłonią o kolano śmiejąc się coraz głośniej, póki nie dostał czyś mokrym i
zimnym w głowę. Wyprostował się powoli strzepując śnieg z włosów i spojrzał na śmiejącego
sie głośno blondyna.
- Do twarzy Ci Draniu ze śniegiem. Ładny z Ciebie dziadek będzie! -
Blondyn ryknął głośniejszym śmiechem na co żyłka wyskoczyła brunetowi na czole. Nie
czekając dłużej ulepił śnieżkę i rzucając się na blondyna zaczął go nacierać, który
zaskoczony tym biegiem zdarzeń, poślizgnął się ponownie lodując w śniegu, tym razem wraz z
adwokatem.
- Aaa! Uchuha kretynie, zimno! -
- Trza było we mnie nie rzucać! -
Naruto zaśmiał się mimowolnie i zrzucając z siebie Sasuke rzucił się na Niego z zamiarem
natarcia śniegiem,jednak ten szybko się podniósł i zwiał.

Sami nie wiedzieli ile czasu im to zajęło, nie zwracali tez uwagi na to, ze mając lat 30 zachowują się jak przedszkolaki, obaj byli szczęśliwy tą chwilą i to się liczyło. Sasuke padł zmęczony na śnieg obok
błękitnookiego i spojrzał na szare niebo.
- Wiesz co Sasuke..? -
- Hm? -
- Dziękuję.. Dawno tak dobrze się nie bawiłem. Może to dziecinne, nawet bardzo.. ale
poprawiło mi humor. Dziękuję -
Brunet uśmiechnął się od nosem cicho prychając.
- Nie ma za co. To jak, teraz Cię podwieźć? -
Blondyn uniósł się zmarznięty na łokciach zaraz powoli wstając.
- Chyba.. chyba tak.. -
Zaśmiał się głośno, na co brunet powoli się uśmiechnął.


- Młotku to Twoja wina! -
- Moja?! Trza było się ze mnie nie śmiać gdy wpadłem w zaspę, a potem nie tarzać się ze
mną, a na koniec wytrzepać mnie! -
- Trzepnąć to ja Cię mogę, ale w głowę. No spójrz co zrobiłeś z autem! -
Mężczyźni stali przed domem Uzumakiego, wpatrując się w mokre siedzenia. Byli zbyt
zmarznięci by myśleć o tym by strzepać śnieg zanim wejdą do auta.
- Twoje siedzenie wcale nie jest lepsze! -
Sasuke trzepnął Naruto w głowę, marszcząc złowrogo brwi.
- Będziesz mi to suszył tygodniami! -
Uzumaki złapał się głowę marszcząc zabawnie brwi.
- Aua! To boli Draniu! Ciekawe czym, suszarką?! -
- Możesz nawet nosem, ma byc to suche! -
Blondyn nadymał zabawnie poliki i nagle odwrócił sie do bruneta plecami idąc do domu.
- Ej, a Ty gdzie?! -
- Do domu, napić się herbaty i ugrzać.-
Naruto wszedł na taras i stanął przed drzwiami.
- Idziesz czy nie? -
Sasuke spojrzał na klienta i wzdychając zamknął auto i poszedł za blondynem, wchodząc od
razu do Jego mieszkania. Zamknął za sobą drzwi i zdejmując buty oraz płaszcz, spojrzał na
szczupłego mężczyznę, który drżąc delikatnie, skierował się szybko do kuchni.
- Będziesz chory. -
Brunet poszedł za nim i usiadł przy stole. Wpatrywał się w jego plecy.
- Bo to Twoja wina! Jak będę chory na czas rozwodu... -
- Spokojnie, mało co mi jesteś potrzebny. -
Uzumaki prychnął głośno, na co czarnooki się zaśmiał. To było ich trzecie spotkanie, a czul
jakby się znali całe życie. Blondyn postawił przed brunetem kubek z wrzącą herbatą i sam
usiadł naprzeciwko adwokata.
- Sasuke.. -
- Hm? -
- Czy... Czy miałeś kiedyś wrażenie, że Twoje życie jest takie puste, bez wyrazu? -
- Czemu pytasz? -
- Bo.. -
Blondyn przesunął powoli palcami po blacie stołu, jakby szukając na nim kurzu, którego nie
było. Czuł się zagubiony, w szczególności nocą, gdy sam zostawał ze swoimi myślami, gdy
chcąc odpocząć, przychodziły zjawy wspomnień. A teraz, teraz wszystko układało się w jedną
całość. Całe życie był oszukiwany, wierzył w coś czego tak naprawdę nie było. Nigdy nie
zwracał na to uwagi, zawsze wiedział, ze kobiety mimo wszystko pragną pieniędzy. Dlatego
każda kłótnia o jego majątek nie robiła na nim wrażenia. Ale czemu tego nie zauważył,
właśnie tedy, tamtego dnia..


- Naruto!! -
Blond włosy mężczyzna uniósł zmęczony wzrok znad sterty kartek. od godziny sprawdzał testy
wszystkich klas i wciąż był w polu.
- Co sie stało Kochanie? -
- Dlaczego nic mi nie powiedziałeś?! -
Blondyn spojrzał na swoją zonę zmęczony i zsunął okulary z nosa drapiąc sie po jednej z
blizn na poliu.
- O czy aniołku? -
- Ty dobrze wiesz o czym. I nie podlizuj się już tak. Czemu chcesz wydać NASZ majątek na
pogrzeb tego starego dziada Jirayi!? Gdyby nie chlał tyle, nie obracał dziwek i nie wpadł
w hazard by jeszcze żył, a Ty na niego chcesz wydać tyle pieniędzy?! -
Naruto zacisnął mocno dłoń na oparciu krzesła podnosząc się gwałtownie.
- Jak śmiesz tak mówić o moim chrzestny?! Nie Twój zasrany interes kim był, ważne ze mnie
wychowywał i mnie kochał! A to jedyny sposób by mu podziękować, na dodatek to nie NASZ
majątek wydaje na to, tylko póki co MÓJ! -
Plask. Blondyn złapał się za czerwony polik, patrząc zdziwiony na brunetkę, która wściekła
patrzyła się na Niego z odrazą. Zagryzł na moment wargę.
- Jak śmiesz w ogóle tak mówić! Nie wydam złamanego grosza na tego dziada! A jeśli Ty
zrobisz to uwierz, że pozew rozwodowy wepchnę Ci do gardła z TWOJEJ winy! -
Mężczyzna stał jak wryty patrząc na plecy żony, która oddalała się szybkim krokiem w
kierunku sypialni. Zagryzł zaraz mocniej wargę czując napływające łzy i usiadł przy
biurku wsuwając palce dłoni w swoje włosy. Może.. Może jednak ona miała rację? Jiraya zawsze
przesadzał. Czemu teraz miałby mu dać.. nie.. Przecież on dał u dach nad głową, jedzenie,
wykształcenie, wszystko.. Blondyn oparł czoło o blat biurka.
- Pomocy...-

Blond włosy mężczyzna wpatrywał się pusto w blat stołu. Czemu tego nie widział? Ona jedynie
żerowała na jego pieniądzach, a po bokach się puszczała. Była taka niewinna, przy
wszystkich zarumieniona, jąkała się. A wystarczyło, ze weszła w progi swojego domu.
Zagryzł mocno wargę.
Brunet przyglądał się od dłuższego czasu blondynowi. Widział, że wszystko do niego
wróciło, ze znowu go męczy. Westchnął cicho pijąc herbatę.
- Naruto, co się stało z twoi chrzestnym? -
Uzumaki uniósł wzrok i uśmiechnął się smutno.
- Zmarł dwa lata temu. -
- Uhm.. wybacz.. -
Blondyn machnął ręką pijąc się zaraz, jak gdyby nigdy nic.
- Niee, w porządku. Nic się nie stało. -
Sasuke uśmiechnął się delikatnie dopijając herbatę po chwili się podnosząc.
- Dziękuję za gościnę. Będę już się zbierał, późno jest. -
- Już? Trochę szkoda, fajnie się na gadało, Draniu! -
Naruto zaśmiał się głośno podnosząc się ze swojego miejsca by odprowadzić gościa. Uchiha
złożył buty i zakładając płaszcz spojrzał na wesołego klient.
- Przyjdę po Ciebie w środę o 14. -
- Nie musisz! -
- Ta będzie lepiej. -
Sam nie wiedział co go pokusiło. Samo patrzenie na zmarnowanego blondyna było utrapieniem,
chciał go pocieszyć. Nie wiedział kiedy to się stało, ani jak. Po prostu złapał go za kark
i przyciągając pocałował. Nie czekając na reakcję wyszedł.

8 komentarzy:

  1. Świetny rozdział !

    Kaja

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo przyjemnie czyta się to opowiadanie, naprawdę. I wcale nie jest krótkie! Nie poznaję tutaj Hinaty, jeju straszna jest. Taka typowa wiedźma i rozpustnica xD A Sasuke, taki cichy, nic prawie ze o nim nie wiadomo i wyskakuje z całowaniem OoO. Nie no, znakomite jest to opowiadanie, naprawdę. Moim zdaniem nie potrzebujesz bety xDD
    Pozdrawiam i weny <3

    OdpowiedzUsuń
  3. P.S. Nie chce mi wejść one shot "Snow" .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chciałam by inaczej postacie były postrzegane, niżeli typowy układ. Wielu osobom może się to nie podobać, no ale cóż. Płakać nie będę xD Dziękuję miło mi to słyszeć.
      Dziękuję też za informację, właśnie poprawiłam i powinno już działać dobrze :3

      Usuń
  4. >^<""""" Ta suka, kurwa jebana! Cycki jej urwać, urwać, urwać! Na prawdę Hinata mnie wkurwiła. No, żeby, aż tak oszukiwać? Mimo to mam wrażenie, że Itachi maczał w tym palce. Może on ją zastrasza, albo co? Nie wiem. Możliwe jest też to, że ona nie kłamie. W to raczej nie wierzę. Osobiście stawiam na to, że Itachi jest taką suką i zmusza do tego Hinatę, bądź ona się na to zgadza. W końcu skoro bierze rozwód z Naruto w końcu dojdzie do podziału majątku. Mam nadzieję, iż blondyn zatrzymał spadek tylko i wyłącznie dla siebie. Co również może być zgubne. Nie zdzwiłabym się gdyby Hinata bądź Itahi (w moim mniemaniu) postanowili uśmiercić naszego blondyna. Oczywiście musiało by do tego dojść przed rozwodem czego nie jestem z góry pewna. Jeżeli mam rację wtedy Hinata przejmie cały majątek Naruto. Po ich rozwodzie uszkodzenie Uzumakiego nie miało by najmniejszego sensu.
    Eh, mogła bym o tym tak gadać i gadać, a i tak w sumie niczego się nie dowiesz.
    Notki, obydwie, bardzo dobre. Nie chciało mi się za bardzo czytać, ale przełamałam lenistwo i nie żałuję. W końcu to ja chyba najbardziej czekałam na dalszą część opowiadania, więc głupio by było teraz nie skomentować. Ale do rzeczy... Osobiście uważam, iż Sasuke kompletnie nie nadaje się na adwokata. Interesuję się tym, więc mam pewną wiedzę na temat tego jak powinno się zachowywać w tym zawodzie. Lecz pomimo tego opowiadania i tak wciąga. Najlepszy był moment, kiedy Sasuke i Naruto zaczęli się okładać śnieżkami. W ogóle, kobieto, zniszczyłaś mój ogólny obraz głównego bohatera xD Wyobrażałam sobie Uzumakiego jako wysokiego, szczupłego blondyna o męskim wyrazie twarzy. Cóż, jak kto woli. W każdym razie notki epickie. Z niecierpliwością czekam na następną i pozdrawiam :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jejku Mess jak zwykle miłe zaskoczenie twoim komentarzem o.o' Cieszę się że Ci si podobają notki, naprawdę. Prawdę mówiąc właśnie chodzi mi o to by Sasuke nagle zatracał swoje umiejętności adwokata, ale cii xDD Wiesz, mozesz dalej go takiego sobie wyobrażać ~
      Jejku bardzo dziękuję za komentarz i także pozdrawiam :3

      Usuń
  5. Aaaa!

    Takie kawaii i z humorem :) przez cały rozdział niemal, miałam uśmiech na pysku.

    A ta ostatnia sytuacja.. Mega! Mało mi! ;D

    OdpowiedzUsuń

Archiwum bloga