czwartek, 1 sierpnia 2013

Rozdział 4

Hello <3 Witam wszystkich nowym rozdziałem Szelestu Liści. W końcu! Tak wróciłam i powiem szczerze, ze owy wyjazd bardzo, ale to bardzo mi sie przydał. Odpoczęłam od gwaru mojego kochanego miasta i innych rzeczy,  na dodatek do mojej głowy wpadły nowe pomysły na opowiadania. Tak więc oczekujcie, iż w najbliższym czasie co chwila będzie się pojawiało tutaj coś ciekawego ~
Nie zajmując już czasu, zapraszam do 4 rozdziału. Niestety wyszedł krótki - nie lubię pisać na notebooku x.x



Cisze w domu przerwał dzwonek do drzwi. Wysoki blondyn właśnie dopinał guziki czysto białej koszuli, stojąc przed lustrem, jednak słysząc sygnał spojrzał zaskoczony na zegarek.
- W pół do 14... Trochę za wcześnie jak na... - Zagryzł delikatnie wargę przypominając sobie o swoim adwokacie, jednak zaraz pokręcił głową ruszając do drzwi.

Czuł wzrok bruneta na sobie, jednakże to w żaden sposób nie odciągało go od myśli, od wspomnień. I co z tego, że był naiwny skoro i tak nadal ją kochał i nadal za nią tęsknił. Z jego myśli wyrwał go głos bruneta, zaczął instynktownie odpowiadać na zdania, a gdy już miał dodać swoje 5 groszy, otworzył szeroko oczy ze zdziwienia, gdy mężczyzna przyciągnął go do siebie i mocno pocałował. Nie trwało to długo, zaraz po pocałunku Uchiha uciekł niczym spłoszony kot, a on? A on siedział tak nie wiedząc co zrobić. Czuł jedynie wciąż na wargach miażdżący pocałunek. Pocałunek, który w parę sekund przewrócił mu świat.


Blondyn przygryzł ponownie wargę. Nie potrafił zapomnieć o tym geście. Od tamtego wieczora nie potrafił zająć się czymkolwiek innym, a nawet rozwód stał się rzeczą mało ważną. Przecież wyrósł z tej zabawy w geja. Otworzył powoli drzwi i spojrzał na Uchihe, których obojętnie wpatrywał się w jego osobę.
- A Ty jeszcze nie gotowy? -
Uzumaki wpuścił gościa do domu i zamykając drzwi, podszedł do lusterka, gdzie dokończył dopinanie koszuli.
- Jak widać nie. Miałeś być o 14 -
- Wcześniej wyjechałem -
Brunet oparł się o drzwi patrząc na blondyna, który to poprawiając sobie grzywkę, zakładał już marynarkę. Po chwili zaczął ganiać po mieszkaniu w poszukiwaniu butów, krzycząc coś o trzymaniu sie godzin.
- Naruto ! -
- No przecież juz idę! -
Naruto stanął przed Mężczyzną w pełnym asortymencie, poprawiając krawat. Sasuke spojrzał na klienta od góry do dołu zatrzymując się zaraz na jego pełnych wargach i chowając zaciśnięte dłonie w czarny płaszczu, chrząknął głośno.
- Możemy już iść? -
- Tak, tak. -
Blondyn założył kremowy płaszcz oraz czarny szalik i chwytając klucze, wyszedł wraz z brunetem z domu. Po pewny czasie siedzieli już w aucie i w ciszy, słuchając muzyki z radia jechali do kancelarii. Uzumaki wpatrywał sie przez cały czas w mijane domy, starając sie czymś zająć. W końcu zaczął stukać palcami, co nie uszło uwadze młodemu Uchiha.
- Długo będziesz tak milczał? -
- O co Ci chodzi ? -
- Bo widzę, że Cie coś męczy. Spotkanie z Pania Hyuuga? -
Mężczyzna zagryzł wargę na te słowa i mimowolnie przytaknął.
- Tak.. tak.. -
Brunet przytaknął podjeżdżając pod kancelarie.

Ściany pełne dyplomów, zdjęć to kolejnych absolwentów. Tam zabiegany facet, spogląda kątem oka na zgrabną sekretarkę, która niesie kawę. Z drugiej strony nowy adwokat, który dygocząc ze strachu, meczy się z ksero. Na końcu korytarza rozwścieczona starsza pani, krzyczy na wysokiego mężczyznę, że to on ukradł jej kochanego pieska, trochę dalej banda nastolatków oskarżona o niszczenia mienia, patrzy znudzona na ciężkie mury kancelarii Uchiha.
Naruto w ciszy przyglądał się budynkowi, w którym się znaleźli i w którym miały być podpisane papiery o jego rozwód. Poprawił mimowolnie krawat gryząc wargę. Miał wrażenie, że puste grube ściany go przygniatają, a wzrok bruneta, uwieszony na jego sylwetce, wcale mu nie pomagał.
- Czego się gapisz? Jestem brudny gdzieś? -
- Nie. Uspokój się jedynie. -
Naruto uniósł delikatnie brwi widząc jak Sasuke trzymając dłonie w kieszeniach, pustym wzrokiem wpatrywał się w niego. W innej sytuacji zapewne brunet by się odgryzł, a teraz? A teraz zachowuje się jak prawdziwy adwokat, który nie ma uczuć do swoich klientów. Naruto mimowolnie zarumienił się na te myśl. Jakich kurwa uczuć! To nic nie znaczyło! Chrząknął mimowolnie zaraz się śmiejąc co poskutkowało zirytowanym wzrokiem Uchihy.
- To możemy zaczynać panie Uchiha, Panie Uzumaki? -
Oboje odwrócili się słysząc męski głos rudego mężczyzny, u którego boku stała zdziwiona Hinata.
- Tak, oczywiście. -
Sasuke otworzył drzwi do wielkiego pokoju, wpuszczając wszystkich do pomieszczenia.
-  Nazywam się Sasori, miło mi Panów poznać. Jestem adwokatem panienki Hyuuga - Mężczyzna usiadł przy szklanym stole, a obok niego kobieta. Po drugiej stronie stołu usiadł Naruto wraz z Sasuke, który podając papiery zerknął na Hinate. No tak, na pewno go poznała.
- Rozwód jest z winy Pani Hyuuga, która zdradzała mojego klienta od początku ich małżeństwa. -
- Nie zgadzam się na rozwód jedynie z winy mojej klientki. -
- Słucham? -
Brunet uniósł brwi i zerknął kątem oka na blondyna, który marszcząc nos wpatrywał się to w swoja jeszcze żonę, to w jej adwokata.
- Nie zgadzam się na rozwód z wyłącznej winy mojej klientki, ponieważ pan Uzumaki także zdradzał Panią Hyuuga. -
Ramiona blondyna drgnęły niebezpiecznie.
- Nie zdradzałem Jej. Hinata co ty wyprawiasz? Byłem ci wierny. -
- Proszę sie uspokoić panie Uzumaki, mamy na to dowody i nie zaprzeczy Pan temu. -
Mężczyzna wyjął z aktówki zdjęcia i położył na stole.
- To nie jestem ja! -
Brunet położył dłoń na ramieniu blondyna kręcąc delikatnie głową i patrząc na zdjęcie, na którym był blondyn o podobnej sylwetce do niego, całujący sie z innym mężczyzna.
- Spokojnie.. Te zdjęcia niczego nie dowodzą, nie widać twarzy. Marny dowód. Nie tak jak filmy porno z Panią Hyuuga w roli głównej, zdjęcia na randkach czy sam fakt iż pan Uzumaki widział Pana klientkę z innym Mężczyzna. -
Naruto zacisnął mocno dłonie na materialne spodni patrząc szklanymi oczami na Hinate, która zrozpaczona odwracała się od zdjęć. Żałosne...
- Owszem, te nie. Ale te tak. -
Sasori podał kolejne zdjęcia blondyna uprawiającego seks z innym mężczyzną a nawet paroma mężczyznami, na których bylo dobrze widać twarz Naruto.
- TO NIE JESTEM JA! -
Blondyn zerwał się gwałtownie przewracając krzesło na którym siedział.
- TO NIE JA!  TO JAKIŚ PIEPRZONY  FOTOMONTAŻ. HINATA CO TY WYPRAWIASZ!? -
Brunetka odwróciła głowę w inną stronę, a brunet wstał powoli.
- Panie Uzumaki proszę się us... -
- HINATA ! NIE ZDRADZIŁEM CIĘ! KOCHAŁEM CIE, NADAL KOCHAM, HINATA! -
Naruto uderzył mocno pięściami w stół i rzucił zdjęciami w adwokata.
- Niech pan sobie wsadzi to w dupę bo to nie jestem ja! -
- Naruto, uspokój sie... -
- Ja mam być spokojny! TO NIE JESTEM JA! -
Uchiha złapał mocno za ramie blondyna.
- Uważam, iż w takiej sytuacji powinien to wszystko rozstrzygnąć sąd. -
- Nie wierzy pan, panie Uchiha w niewierność swojego klienta? -
- Zaskoczę pana, ale nie. -
Brunet uniósł nikle kąciki warg i skierował się do drzwi, delikatnie ciągnąc za sobą blondyna.
- Poinformuje Państwa kiedy zaczyna sie rozprawa.-
Wyprostował się i otwierając drzwi, mruknął ciche do widzenia i wyszedł.

-Czemu mnie okłamałeś? -
- Nie okłamałem Cię!  Ja nie wiem skąd ona w ogóle to wzięła. Byłem jej wierny! -
Sasuke spojrzał na dygoczącego z nerwów blondyna i pokręcił jedynie głową, widząc czekającą przy jego aucie Karin.
- Porozmawiamy o tym przed rozprawą, zadzwonię do Ciebie. -
Naruto spojrzał na kobietę.
- Twoja żona? -
- Jestem Twoim adwokatem, a nie kolegą. -
Sasuke spojrzał na swojego klienta, który patrzył się na niego zdziwiony.
- Do wodzenia. -
Odwrócił się napięcie i odszedł, zostawiając blondyna samego.


Drżał delikatnie czując chłód zimowego miasteczka na polikach. Został sam, tak cholernie sam. Starał sie przeszukać zakamarki swojej pamięci, chciał zobaczyć chociaż jeden moment, który by świadczył o jego winie. Ale on nic nie zrobił, to nie był on. Dlaczego ona mu to robiła? I jeszcze on. Co z tego, że powtarzał, iż tego nie zrobił? On mu i tak nie uwierzył. Ale czego miał sie spodziewać? Przyrzekał awanturował się ze był święty, a teraz okazało ze to nieprawda. Nie powinien się dziwić Sasuke.. Tylko po co był ten cały pocałunek skoro ma żonę? Sprawdzał go czy nie kłamie? A może sam jest typem zdrajcy? Oparł się o lodowaty mur na moście. I nawet nie miał komu sie wygadać. Spojrzał na miasto i przechylił sie do przodu wzdychając.
- Naruto? -
Blondyn wyprostował się i spojrzał na szczupłego bruneta za sobą.
- Sai? -


Wstał od stołu i całując swoją "dziewczynę" w głowę poszedł do kuchni. Wziął szklankę i nalewając sobie wody z kranu spojrzał na starszego brata, który przyglądał mu się w ciszy.
- Co? -
- Nic nic braciszku. Mógłbyś być dla mnie milszy Kiiiciuuuusiuuuu! -
Itachi złapał swojego brata za poliki i zaczął za nie ciągnąć.
- P.. puść mnie! -
- Czemu nie powiedziałeś, że prowadzisz sprawę Hinaty ale z drugiej strony?-
Sasuke spojrzał zdziwiony na brata, jednak zaraz prychnął i odsuwając się, wypił do końca wodę.
- Ważniejsze jest dobro mojego klienta, a ona powiedziała mi coś co przyda się do sprawy.-
- Pomagasz jakiemuś zapchlonemu gejowi, zamiast rodzinie? -
Młodszy z braci uniósł brwi zaraz jednak prychając.
- Po pierwsze - on nie jest gejem. Po drugie... Ona jest dla mnie nikim. Jestem adwokatem, tu rodzina, przyjaźń, miłość się nie liczy.-
Itachi zaśmiał się głośno kręcąc głową.
- Wciąż jesteś dzieckiem Sasuke. To własnie powód, przez który nie chciałem pracować w rodzinnym biznesie. Tu nie liczy sie prawda, a to jakie masz wejścia i komu możesz dać to, z czego i ty będziesz miał korzyści. -
Starszy Uchiha, czochrając jeszcze włosy brata, wyszedł z kuchni zostawiając go samego.

Głuchy jęk rozniósł się po pomieszczeniu, gdy czarna czupryna poruszyła się nad kroczem nagiego blondyna. Naruto zacisnął powoli palce na prześcieradle wzdychając głośno i wyginając się pod pieszczotami jakie dawał mu przyjaciel z pracy. Co on tutaj robił? Czy aż tak spadł nisko, by pocieszać się przyjacielem? Głośny jęk rozdarł nocną ciszę, gdy mężczyzna wbił się w jego ciało, napierając ustami na jego usta. Czemu nie mógł być naprawdę szczęśliwy? Dlaczego?

6 komentarzy:

  1. jak nie dostanę tu zaraz kolejnego rozdziału to chyba sie zabije hehe po prostu genialne, nie moge doczekać sie ciągu dalszego i mam nadzieje, ze następna część pojawi się niedługo :)) życzę dużo weny <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jejku, dziękuję za ten miły komentarz <3 Kolejny rozdział pisze się już i niedługo na pewno tu zawita. Postaram się jak najszybciej :3 Dziękuję raz jeszcze i pozdrawiam

      Usuń
  2. Boooziuu jestem nowa czytelniczka i cię po prostu pokochałam *.* czekam na nowy rozdział ;3

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale świetne ;o
    Daj nowy rozdział =3=

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetne. Tylko tyle mogę powiedziec. Błagam Cię o więcej

    OdpowiedzUsuń

Archiwum bloga