piątek, 18 października 2013

Rozdział 7

Dobry wieczór moi Mili. Pojawiam się tutaj z kolejnym rozdziałem Szelestu Liści. Jak widać pisanie tego opowiadania idzie szybko i powoli zbliżamy się ku końcowi. Cieszycie się? xD Jeśli chodzi o one shoty, póki mam chrapkę i wenę na opowiadanie, staram się nie zaczynać czegoś innego, bo jak widać przez ostatni czas pojawiło się tu więcej krótkich opowiadań zamiast całych historii. Ale zapewne jakiś zapychacz się pojawi, to będzie nieuniknione. Tak a propo.. Nie wiem kto i skąd czyta moje opowiadania, a jeśli ktoś chciałby mnie poznać (tak, uwielbiam poznawać nowych ludzi!) to jutro od godziny 18 będę w klubie Dekompresja na koncercie Happysad. Zapraszam na koncert! Nie owijając już... Bardzo dziękuję za komentarze, bardzo mnie cieszy postęp w rozwoju na blogu (dziwnie to brzmi o.o') i zapraszam do czytania :3



- Nie, nie. Ja tylko przyszedłem Ci powiedzieć coś... Po pierwsze, już chyba wiem, co się wydarzyło tamtej nocy w klubie, oraz... Czy spędziłbyś ze mną święta? U mnie w domu? -
Naruto wpatrywał się zaskoczony w bruneta, który z poważną miną i niby obojętnym wzrokiem, wpatrywał się w niego, czekając na odpowiedź. Ale dlaczego?
Dlaczego nagle chciał z nim spędzić święta, skoro jeszcze niedawno mówił, że są jedynie znajomymi, nic nie znaczącymi znajomymi. Naruto oblizał mimowolnie wargi, zaciskając mocno palce na klamce, którą cały czas trzymał kurczowo w dłoni. I co miał mu teraz odpowiedzieć? "Słyszałem co mówiłeś Itachiemu?", "Chciałem spędzić z Tobą święta, ale teraz nie?", "Bierzesz mnie na litość?"
- Chciałabym z Tobą przez święta omówić wszystko przed rozprawą, sam rozumiesz... -
- Ah.. tak, tak... Ale nie wiem czy wypada. Wystarczająco się narzuciłem ostatnio i do tego narozrabiałem. - Blondyn mimowolnie spojrzał w bok.
- Nie przesadzaj Narto. Wie dobrze, że spędzasz sam święta, wiem, że było Ci tam dobrze. A jeszcze łatwiej nam będzie wszystko uporządkować co do rozprawy. -
Sasuke spojrzał wyczekująco na mężczyznę.
- Nie wypada tak... -
- Przestań i idź się spakować.
- Uh...W porządku. A nie będziesz siedział z rodziną? -
- Nie. Będę czekał w aucie, spakuj się szybko. -
- Ok... -


Blondyn zapinał już torbę z zapakowanymi ubraniami i rozejrzał się po sypialni czy wszystko zabrał. To wszystko nie miało najmniejszego sensu. Dlaczego nagle Sasuke przyjechał i pod pretekstem pracy, chciał by on zamieszkał u niego. Po co to? Choć może "zamieszkał" to za duże słowo. Blondyn, wzdychając głucho, wziął swoją torbę i chowając telefon do kieszeni, zaczął zamykać wszystko co możliwe, kierując się do wyjścia. A może nie powinien aż tak tym się przejmować? Na dodatek, brunet sam mówił, że już wie co się stało tamtej nocy... Wzdrygnął się na samą myśl o tym i zamknął za sobą drzwi na klucz, kierując się do auta. W dodatku, czemu tak się ty. przejmuje? Westchnął głucho, otwierając drzwi auta. Położył swoją torbę na tylnym siedzeniu i wsiadł do przodu, na miejsce pasażera.
- Już wszystko? -
Sasuke spojrzał na blondyna, unosząc ledwo kąciki warg, a Naruto na sam ten znak, jedynie przytaknął głową, zapinając pas. Po niedługim czasie, oboje już byli w domu bruneta, a Naruto rozpakowując parę swoich rzeczy, obserwował co pewien czas Uchihe, który siedząc nad papierami co chwila coś mruczał.
- I jak? -
- Mhm... -
- Fajna odpowiedź - Naruto zaśmiał się głośno i podniósł z klęczek, podchodząc do adwokata.
- A więc, co się wtedy stało? -
- Co powiesz na zakupy świąteczne i gotowanie paru dań, hm? Zróbmy sobie wigilię Naruto. Póki mamy okazję się śmiać.-
Nartuto otworzył szeroko oczy zbity z tropu słowami Starszego, jednak zaraz mimowolnie się uśmiechnął, przeczesując palcami potargane włosy.
- W porządku -


- Ale Saaasuuuukeeee! No proszę, proszę, proszę! -
- Nie Naruto! Po co mamy robić sami trufle i wydawać pieniądze na składniki, skoro możemy już kupić gotowe? -
- Ale nie jadłeś moich trufli a ta czekolada aż się rozpływa w ustach... Błagam Sasuke. Zrób to dla mnie. -
Blondyn zatrzepotał rzęsami, patrząc wielkimi oczami na bruneta, który z grymasem na twarzy starał się nie patrzeć na mężczyznę. W końcu popchnął wózek sklepowy wzdychając.
- No dobra. -
- TAAK! -
Blondyn rzucił się od razu na półki z czekoladami i zaczął w nich przebierać, by wybrać te najlepsze. Gdy kupili już wszystko co było im potrzebne oraz nie i gdy nastali się godzinami w kolejkach, wysłuchując jęków adwokata o "wkurwiającym i przytłaczającym cudzie świąt", zmęczeni wpadli do domu, wrzucając torby do kuchni.
- Jestem wykończony. -
- Sam to Uchiha zaproponowałeś! -
Naruto, wieszając płaszcz, wpadł od razu do pomieszczenia, gdzie zaczął wszystko wyjmować z siatek.
- A to jeszcze nie wszystko! Jest już wigilia, za niedługo powinniśmy zacząć kolację, a nie mamy żadnych dań! Trzeba zrobić grzybową, barszcz czerwony, śledzie w oleju, w śmietanie, smażone, karpia smażonego, makiełki, jakieś ciasta, babeczki, TRUFLE! -
Głuchy jęk wydobył się z salonu.
- Oj Sasuke, nie narzekaj! Jeszcze trzeba wysłać wszystkim życzenia, bo tak nie wypada! -
- Wypada, wypada... -
- Sasuke Draniu! To, ze Ty lubisz się alienować to nie znaczy, że wszyscy! Nie poszedłeś do rodziny więc chociaż im życzenia złóż! -
- Przes.. -
- CICHO! A teraz zagotuj śmietankę i wymocz śledzie. Ja robię barszcz i trufle! -


Sami nie wiedzieli jak im się to udało, ale już o 20, układali na stole wszystkie potrawy i słodkości, jakie razem w kłótniach przygotowali. Chwilę później siedzieli już przy stole i jedząc, żartowali i oglądali telewizję.
- Ohh, się nażarłem... Która już jest? -
- Trochę po północy. Zmęczony już młotku jesteś? -
Blondyn nadymał zabawnie poliki, jednak zaraz zaśmiał się poklepując po brzuchu.
- Trochę tak. Sasuke.. Mam pytanie. -
Brunet położył nogi na stoliku i podkładając poduszkę pod głowę, spojrzał na blondyna.
- Hmm...?-
- Słyszałem co mówiłeś Itachiemu... To, że mnie nie lubisz... i tak się zastanawiam i nie daje mi to spokoju... -
-Dlaczego Cie zaprosiłem? -
Naruto spojrzał na adwokata, który wpatrując się w ekran telewizora, nawet nie drgnął. Przytaknął delikatnie.
- Tak... -
Naruto zagryzł mimowolnie wargę, czekając na odpowiedź, która przez dłuższy czas się nie pojawiała. Sasuke nagle westchnął i zdejmując nogi ze stolika usiadł twarzą do Uzumakiego, który unosząc brwi zaciekawiony, spojrzał w ciemne tęczówki.
- A więc? Dlaczego? -
- Ponieważ miałem powód. -
- Niby jaki powód? Wystarczyło powiedzieć, że mnie znalazłeś w parku i choruję, albo ze jedynie szykujemy się do sprawy. Po co to było? Po co były te słowa?! -
- Naruto spokojnie. Miałem bardzo poważny powód...-
Blondyn warknął głośno, nagle się podnosząc.
- Co spokojnie, co?! I niby jaki poważny powód?! To zabolało, wiesz?! Jeszcze rozumiem, gdybym, no nie wiem.. Ci się podobał i byłby to strach. Ale tak to niby jaki masz powód?! -
- Naruto.. -
- Co Naruto, co Naruto hm?! Zraniłeś mnie, jak cały ten pieprzony świat! I po co mnie teraz przygarnąłeś co?! Po co ... -
- Bo mi się podobasz! -
Cisza. Blondyn uniósł nieznacznie brwi powoli interpretując słowa Sasuke. Nagle otworzył szeroko oczy, wpatrując się w bruneta.
-Słucham? Mógłbyś powtórzyć?-
- Są święta Naruto, darujmy sobie.-
Sasuke podniósł się i zabierając miskę z truflami domowej robiony, zaczął iść do kuchni. Blondyn wpatrywał się tępo w adwokata jednak zaraz ruszył za nim i łapiąc go za łokieć, tym samym zatrzymał go.
- Jak to Ci się podobam? -
- Po prostu. -
- Po prostu? Sasuke Ty słyszysz w ogóle siebie?-
- Jemioła -
- Huh? -
Blondyn spojrzał na wyższego mężczyznę, który patrzył na żyrandol nad nimi. Chwilę później miska z truflami, stała gdzieś na komodzie a oni dwaj namiętnie się całując, starli się dotrzeć przynajmniej do kanapy.
- Sasuke... My.. My.. Nie powinniśmy...- Głuchy szept rozniósł się po mieszkaniu, gdy obaj wylądowali z trudem na ciasnej kanapie, zdejmując chaotycznie z siebie ubrania.
- Zamknij się Młotku... -
Co pewien czas dało się słyszeć ciche jękniecie blondyna, gdy partner pozostawiał na jego drżącym w ekstazie ciele, malutkie punkciki. Już po chwili głośne jęki zagłuszały nawet telewizor, gdy mocne pchnięcia bruneta przesuwały kanapę.
- Saasukeee! -


Last Christmas 
I gave you my heart 
But the very next day 
you gave it away 
This year 
To save me from tears 
I'll give it to someone special 

Brunet poruszył się niespokojnie, słysząc tak dobrze znaną mu melodię z telewizora i otworzył leniwie oczy, mrużąc je od razu pod natężeniem światła. Było mu cholernie niewygodnie na twardej i wąskiej kanapie i gdy coś ciężkiego leżało na nim, nie pozwalając mu się ruszyć. Przetarł powoli znużone oczy i zerkając na blond czuprynę, przeczesał ja powoli palcami, uśmiechając się mimowolnie do siebie.
Nie był jakąś cnotką i nie raz, nie dwa, już z kimś uprawiał seks, mimo to z blondynem było to coś niesamowitego. Uśmiechnął się jeszcze raz do siebie i rozglądając się po mieszkaniu, spojrzał na bałagan jaki zrobili, gdy się kochali. Zaśmiał się cicho do siebie i podnosząc delikatnie wziął młotka na ręce, zanosząc do swojej sypialni. Chwilę później przeniósł tu też bagaże blondyna
i biorąc świeże ubrania, skierował się do łazienki.
Dawno już nie miał tak dobrego humoru. Sam nie wiedział dlaczego, ale odkąd poznał tego blond kretyna, jego życie nagle się zmieniło. Nagle z zimnego drania jakim był zawsze, zrobił się z niego ciepły i uległy facet... To było aż straszne.
Brunet umył się porządnie i zakładając spodnie dresowe oraz zwykły czarny t-shirt, udał się do kuchni, gdzie zaczął podgrzewać parę dań nadających się na śniadanie, a już po chwili z tacą udał się do sypialni.
- Naruto... Śniadanie. -
Mężczyzna trzymając cały czas tacę, usiadł na krawędzi łóżka patrząc się jak blondyn poruszając niespokojnie mruknął coś pod nosem.
- Naaruutoo...!-
- Mhmmm.. Jeszcze 5 minutek mamusiu... -
- Nie ma 5 minutek. Obudź się! -
Blondyn zakrył się cały kołdrą, na co Sasuke jedynie westchnął. Może i wykończył tego małego kretyna, ale to nie znaczy że nie mógł on wstać. Odstawił tacę na podłogę, by zaraz wejść do łóżka i siłowo obudzić śpiącego nadal Naruto.
- Sasuke przestań, AAA ! SASUKE NIE.. NIE TU! -
- A wstaniesz?! -
- Tak, ale nie tu.. -
- Obiecujesz? -
- Taaak! -
- Na pewno? -
- Tak! Błagam, tylko wyjdź! Sasukeee! -
Sasuke, uśmiechając się szeroko, wyszedł spod kołdry, odkładając piórko na szafkę nocną, a gdy blondyn już usiadł, podał mu tacę.
- Kto by pomyślał, ze masz takie łaskotki. Smacznego. -
Naruto burknął coś pod nosem, zabierając się za jedzenie.

To będą ciekawe święta.

5 komentarzy:

  1. Boże, dziewczyno, jakie to świetne ;) ostatnio wręcz zasypujesz nas rozdziałami ;)

    Całą notkę czytałam z uśmiechem na ustach, parę razy wybuchnęłam śmiechem ;) świetne to było, po prostu!

    Trochę mnie zmartwiłaś, obwieszczając nam , że to niedługo się już kończy, bo wręcz ubóstwiam to opowiadanie. No ale cóż, wszystko co dobre zawsze się kończy :)

    Nie mogę uwierzyć, że oni ze sobą się ten tego.. Spodziewałam się po tej notce, że dowiem się w końcu co się stało w klubie, a nie że oni.. Totalnie mnie zaskoczyłaś :D nie mogę wyjść z szoku .

    No i to, że Naruto mu się od początku podobał.. Kurcze, niby dało się to wyczuć, ale jak się do tego tak otwarcie przyznał.. Na mnie podziałało, czego skutkiem był banan :)

    Co tu jeszcze. Aa, więc lubisz Happysad? Tak jak ja :)

    I ten. Chyba Cię już zapraszałam. Choć nie wiem, więc zrobię to jeszcze raz, co?

    No więc zapraszam do Siebie na yaoinaruto-by-inata-chan-nu.blogspot.com @:d . Nie wiem czy wiesz, ale Twój blog twardo stoi u mnie w linkach ;)

    Pozdrawiam serdecznie, życząc miłej zabawy i licząc na szybką kontynuację ;d

    Oddana czytelniczka
    Inata-chan.

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak długo było cicho, a teraz wena się pojawiła, to korzystam XD Cieszę się, że Ci się podobało, naprawdę. Ale wiesz, jak nie to opowiadanie to jeszcze jakieś inna, prawda?
    O to chodziło by zaskoczyć! xD Tak uwielbiam. I muszę przyznać, ze koncert był niesamowity, prócz paru rzeczy związanych z ludźmi, którzy byli w pogo i psuli wszystko. Ale było cudnie xD
    Dziękuję za zaproszenie, na pewno zajrzę i poczytam :3
    Także pozdrawiam i dziękuję za komentarz ~

    OdpowiedzUsuń
  3. Witam,
    och kochana to było świetne.... Naruto bardzo się Sasuke spodobał... no i jeszcze ta scena z truflami.... no po prostu Naruto nie da się odmówić...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  4. kiedy nowy rozdział? ;D

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudowne! :D Jeju, już dawno nie czytałam takiego opowiadania! ^^
    Czekam na kolejny rozdział <3

    OdpowiedzUsuń

Archiwum bloga