poniedziałek, 3 marca 2014

Love of my life...

Witam wszystkich. Przez natłok pracy w szkole, niestety nie mam kiedy skupić się na dokończeniu opowiadań, co niestety mnie strasznie boli. Jednakże będę się starać. Mam nadzieję, że nie zniechęci to was do odwiedzenia bloga. Do tego czasu będę wstawiać One shoty ALE będą one trochę na innej zasadzie niż dotychczas. Z tego co widziałam w komentarzach, chcieliście bym kontynuowała historie życia Sasuke i Naruto z Walentynek i po dłuższym namyśle, doszłam do wniosku, ze to wcale nie głupie XD Bardzo Wam za to dziękuję. Seria One Shotów z "tamtymi postaciami" będzie się pojawiała od następnego wpisu, ponieważ muszę przemyśleć parę spraw, jak np nazwa serii. Dlatego dzisiaj wstawiam wam coś innego, napisanego pod wpływem słuchania piosenki. Jest to dziwna historyjka, może być tu wiele błędów, nie jest spójna i jeszcze wiele wiele innych wpadek, ale i takk uznałam, że pokaże to wam. Tak więc nie przedłużając.
Dziękuję za komentarze i zapraszam do czytania.



One Shot
Pairing: SasuNaru
Tytuł: Love of my life...
Uwagi: Brak spójności w tekście, słownictwo. +18!




Ciemność.
Na sali zrobiło się cicho, by po chwili móc usłyszeć ciche kroki bosych stóp, na posadce Teatru Wielkiego. Gitara zaczęła grać pierwsze nuty utworu Queen - Love of my life, kroki na moment ucichły a w tle dało się słyszeć głos operetki, wyśpiewującej pierwsze słowa jakże pięknego tekstu. Mgliste światło zapaliło się, ukazując szczupłą sylwetkę nastoletniego mistrza baletu, który odziany jedynie w czarną pelerynę, zaczął tańczyć sam na wielkiej scenie, przed wielką widownią, wpatrzoną w niego z podziwem.

Tańczył powoli, do rytmu ukazując każdy skrawek swojego ciała, wpasowując się w delikatną i smutną melodię. Każdy ruch wykazywał ogrom uczuć - smutek, cierpienie, tęsknotę, miłość. Tańczył tak powoli, nie wstydząc się, był w końcu mistrzem, był najlepszy i nie po to przyjechał do Polski by się bać, tylko pokazać co potrafi. Nie wstydził się też tego, że co pewien czas peleryna podnosiła się, pokazując jego nagie krocze. Nie wstydził się tego, bo lubił swoje ciało. Był aktorem, aktorem dla dojrzałej widowni. Był aktorem miłosnego seksu ludzi.

Upadł nagle na kolana i wraz ze słowami Bring it back, bring it back i zaczął ciągnąc za niewidzialny sznur, po chwili kładąc się na chłodnych deskach teatru. Głos operetki gdzieś ucichł, a wszyscy na widowni wstrzymali oddech, nie wiedząc co będzie dalej.
Bo nie było to byle jakie przedstawienie. Było to przedstawienie bardzo intymne i krytyczne dla tego narodu.

Gitara rozbrzmiewała gdzieś cicho, a błękitne światło otulało wygimnastykowane ciało blondyna, który nagle został podniesiony, przez wyższego od niego bruneta. Tancerz także był nagi, także był mistrzem i był także odziany jedynie w białą pelerynę.

Za każdym razem gdy odgrywali tę scenę, w tym momencie blondyn zaczynał drżeć. I to nie dlatego, że większość publiczności zapowietrzała się widząc dwóch nagich mężczyzn, odgrywających miłosną, baletową scenę, tylko dlatego, bo czuł przy sobie tego bruneta, swojego partnera tańca w tym przedstawieniu.
Odsunęli się obaj od siebie stąpając delikatnie po parkiecie bosymi stopami, by po chwili zacząć tańczyć układ do kolejnych słów piosenki.

Lubił to przedstawienie, mimo iż było bardzo kontrowersyjne. Wielu ludzi patrzyło teraz na nich z obrzydzeniem, ale własnie to lubi. Lubił ten szok, podczas pokazywania innej strony ludzkiej natury. Zawsze eksponując swoje ciało na scenie, zastanawiał się co sobie ludzie o tym myślą i czy jest na widowni chociaż jeden mężczyzna, który ślini się patrząc na ich ciała, ocierające się o siebie w tańcu. W bardzo trudnym dla nich tańcu.

Love of my life...

Oboje opadli na kolana, oblani białym światłem, który powoli gasło wraz z obsuwającymi się ich ciałami. Muzyka ucichła i nagle na sali rozbrzmiały wielkie brawa. Jak zwykle zachwycili publiczność.

- Zdajemy sobie sprawę, iż to przedstawienie ma bardzo trudną treść, choć jest krótkie i nie wymagające. Mamy jednak nadzieję, że podobało się to państwu. Chciałbym serdecznie podziękować dwóm wybitnym aktorom baletowym, pochodzących z Japonii - Naruto Uzumaki i Sasuke Uchiha. -
Kolejny raz na sali rozbrzmiały wielkie brawa. Nic z tego nie rozumieli, tłumacz próbował im coś przekazać, jednak przez adrenalinę w uszach nie słyszeli nic, prócz swoich nazwisk, na które od razu się ukłonili.

Strasznie kochali teatr.

Jak zwykle przebierali się jako ostatni po przedstawieniu, cały personel już wychodził, zostawała jedynie ochrona i sprzątaczki. Zamykali wtedy drzwi na klucz, a blondyn zdzierając z siebie czarną pelerynę, rzucał się wręcz na bruneta, który nie patrząc na niewygodną pozycje, brał go od razu.
Bo przecież, kto normalny nie podnieciłby się, ocierając tyle razy na scenie ze swoim chłopakiem?

- Sasuke, boże Sasuke! -
Brunet uciskał powoli palcami nabrzmiałego członka mężczyzny, który leżał rozkraczony na kafelkach przebieralni, wijąc się z ekstazy. Sam nie mógł już wytrzymać, mimo to bawił się dalej jego penisem, który aż błagam o coś więcej. Sasuke uśmiechając się wrednie, oblizał lubieżnie wargi na oczach blondyna i zsunął się zaraz by polizać po długości jego członka. Nie czekając zbyt długo, wsunął go głęboko w usta by od razu poruszać głową. Przesuwał w tym czasie powoli palcami po jądrach tancerza, który wyginał się mocno, w niestworzone figury. Jak dobrze, że byli tacy giętcy.
- Sasuke... Mocniej...! -
Uzumaki warknął, trzymając się mocno kaloryfera przy którym leżeli. Brunet uśmiechnął się jedynie pod nosem, wysuwając z ust jego penisa. Zaczął leniwie całować ciało kochanka, by niepostrzeżenie wejść w niego i zakryć jęk pocałunkiem.
To był ten moment, kiedy oboje zapominali już o wszystkim. Brunet wchodził do samego końca w blondyna, który aż kwiczał z rozkoszy. Czuł każdy jego mięsień zaciskający się na członku, czuł każdy oddech na policzku, każdy ból przy wbijaniu paznokci w plecy. Czuł to i lubił. A jeszcze bardziej lubił spuszczać się w tym blond partnerze, który krzyczał już jego imię spuszczając się na własny brzuch.

- Sasuke, kiedy wracamy do Japonii? -
Naruto siedział na balkonie, podlewając kwiaty w doniczkach. Mimo że mieszkali w hotelu Uzumaki i tak zajmował się kwiatami. Bardzo je kochał.
Sasuke spojrzał na niego, idąc z kubkiem kawy. Usiadł po chwili w drzwiach balkonu i spojrzał na krajobraz przed nimi.
- Chyba w piątek. Mamy jeszcze dwa przedstawienia do odegrania.-
Naruto uśmiechnął się do Starszego, całując Jego wargi.
- Trochę szkoda. -
Wrócił do podlewania kwiatków i obrywania listków.
- Czemu szkoda? -
- Bo bardzo podobało mi się to przedstawienie.-
Brunet zaśmiał się głośno i przyciągnął ramieniem mężczyznę.

4 komentarze:

  1. Witam, witam,
    kurczę ciężko mi się skupić, bo leżę w łóżku z gorączką, ale coś spróbuję...
    wspaniały tekst, taki erotyczny, Naryto i Sasuke wspaniale ze sobą współgrali... Naruto przecież nie potrzeba wielkiej sceny, publiczności aby to powtórzyć....
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz. Mam nadzieję, że szybko wyzdrowiejesz! I dziękuję, ze mimo wysokiej gorączki skłoniłaś się do przeczytania tego, to wiele dla mnie znaczy.
      Dziękuję raz jeszcze i życzę powrotu do zdrowia :3

      Usuń
  2. Cześć.
    Przyznać się muszę, iż nie znałam tej piosenki Queen. Ogólnie za nimi nie przepadam, ale Love od my Life bardzo mi się spodobało.
    Wracając do opowiadania... Według mnie mogłabyś całą historię "rozciągnąć". Wydała mi się taka wyrwana z kontekstu, choć pewnie taki miał być efekt.
    Ogólnie nie był to szczyt twoich umiejętności, ale była w tym magia. Bardzo fajne. Pozdrawiam serdecznie, MESS.
    ps. skomentowałam też niektóre poprzednie notki ^ ^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz. Oj tak to nie jest szczyt moich umiejętności,a le ostatnio jest mi ciężko napisać coś w miarę dobrego. Ale i tak cieszę się, ze choc trochę się podobało i postaram się poprawić :3
      Dziękuję raz jeszcze <3

      Usuń

Archiwum bloga